Monday, April 07, 2008

giles barratt & the shakers, aktywacja

1 comment:

Anonymous said...

Niezwykle urokliwy koncert, a właściwie koncercik, bo króciutko było, i został niedosyt:-)
Radość grania, swoboda i wdzięk, dobra energia. Kiedy ciąg dalszy?


ciotka z roswell